W sumie to się cieszę, że synek urodził się szybciej, byłam trochę zaskoczona więc ominęło mnie to napięcie wyczekiwania Na prawdę wszystkim polecam
Ogłoszenie
Collapse
No announcement yet.
Sama na porodówkę.
Collapse
X
-
Napisane przez FamilyTree Pokaż wiadomość
W sumie to się cieszę, że synek urodził się szybciej, byłam trochę zaskoczona więc ominęło mnie to napięcie wyczekiwania Na prawdę wszystkim polecam
-
-
Ja pierwszy miałam taki z zaskoczenia i w biegu
a z Majką to wieczorem mi powiedzieli że koło 8 rano kroplówka i zobaczymy
ale ja lepiej wspominam z Majką może dlatego że z mężem rodziłam
a mój mąż np. zadał głupie pytanie położnej : czy wie jak się to robi??? tzn. odbiera poród??? a dokładnie tak to ujął jak małą wypychałam: ale Pani wie co robi?? zna się pani na tym ??? a mi się śmiać chciało bo on to z takim strachem w oczach mówił, jakby się bał że ta facetka Majkę upóści - bo ja na kucki rodziłam i potem się tłumaczył że mu chodziło o to czy kiedyś w takiej pozycji poród odbierała
Skomentuj
-
Napisane przez Jasmin Pokaż wiadomośćW sumie to się cieszę, że synek urodził się szybciej, byłam trochę zaskoczona więc ominęło mnie to napięcie wyczekiwania Na prawdę wszystkim polecam
porodówkę, to jeszcze mój lekarz prowadzący się śmiał, że nawet KTG nigdy
nie miałam robione. A z nim była umówiona dopiero tydzień po tym jak
urodziłam Julkę. Trochę się spóźnił
Ale ja np też nie wiem co to są lekkie skurcze, bo jak już były to takie
fest już do końca.
Skomentuj
-
-
-
No Nareszcie z powrotem podłączona do neta.
Ja z Agatą to na wywołanie musiałam iść. Po trzech dniach na patologi ciąży w poniedziałek o 8 wzięli mnie na wywołanie, oksytocyna i zaczęły się delikatne pierwsze skurcze o 10.30 przebicie pęcherza płodowego przez położną i dalej skurcze już silniejsze, a potem o 12.30 trochę odpoczynku i do dzieła o 12.55 kruszynka była już u mnie na brzuszku cudnie, ale ciekawość ludzka to normalna rzecz więc chciała bym wiedzieć jak to jest tak "normalnie" naturalnie.
A widzę, że na razie nie ma wśród nas kobietki, która by przejechała sama tyle kilometrów (45), ale ja mam nadzieję,że mąż będzie mnie mógł jednak zawieść to był by od razu przy porodzie.AGATKA 16.04.07r
Adaś 02.06.09r. o godz. 12.05, 3820g. 56cm.
W końcu w komplecie
Pamiętnik Adasia: http://www.bebilon.com.pl/pamietnik/...sz8206;page:-1
Skomentuj
-
Odp: Sama na porodówkę.
No teoretycznie to ja siebie samą zawiozłam do szpitala....dzień po terminie...miałam w domu dziwne niepokoje... jakoś dziwnie sie czułam..bałam się ze coś sie z dzieciątkiem dzieje... i pojechałam do szpitala...zeby sprawdzili czy wszystko ok. .... i juz zostałam... a TYDZIEN poźniej 3 kroplówka z oksytocyna dopiero zadziałała:P
Skomentuj
-
-
-
Odp: Sama na porodówkę.
Ja w ogóle nie wyobrażałam sobie takiej sytuacji, żebym musiała sama pojechać do szpitala. Już kilka tyg przed planowanym porodem powtarzałam mężowi, że chce aby był w trakcie porodu przy mnie. Na szczęście byłam w takiej sytuacji, że zawsze albo mąż albo mama mogliby mi towarzyszyć.
Skomentuj
Skomentuj