Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Nasze bezskuteczne działania, nasza historia.

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Nasze bezskuteczne działania, nasza historia.

    Cześć dziewczyny,
    jestem tu nowa. Chciałam się podzielić z wami moją historią starań o dziecko.

    Z mężem jesteśmy rok po ślubie, oboje mamy 26 lat. Zaczęliśmy starać się o maluszka na początku lutego bieżącego roku.
    Zawsze wy dawało mi się, że spłodzić dziecko to jest takie proste, wystarczy tylko się nie zabezpieczyć i będzie maleństwo.

    5 cykli już nie wyszło. Po tych historiach, które czytam tu na forum, wydaje mi się, że te 5 cykli to bardzo mało, jednak dla nas jest to już dużo i zaczynamy się powoli zastanawiać (martwić to za dużo powiedziane). Od lutego jednak śledzimy mój kalendarzyk, liczymy płodne, robimy testy, staram się nie pić alkoholu (czasami tylko podczas okresu), w 4 cyklu starań kupiłam testy owulacyjne, ale dalej nic.

    Po 4 cyklu zdecydowaliśmy że wyjedziemy. Akurat na długi weekend czerwcowy wypadały mi dni płodne. Wyjechaliśmy za granicę na 4 dni, postanowiliśmy się zresetować, odpocząć, było cudownie, przytulanki, zero stresu... ale dalej nic. 5 cykli do bani...

    Mąż udał się kiedyś do urologa, który zlecił mu badania nasienia bo wybadał u niego jakieś żyłki w jądrach. Wynik dobry, chociaż mógłby być lepszy, widać zmiany w szybkości plemników ale jeszcze nie ma powodów do zmartwień.
    Ja przeszłam jakieś 3 lata temu operację usunięcia cysty z jajnika. 10 cm miała. Mieli usunąć mi cały jajnik bo tak podobno się rozrosła, ale udało się, usunęli tylko małą jego część. Mam ciądle dwa. po tej operacji najadłam się przez pół roku antykoncepcj (względy zdrowotne - regulacja hormonów). potem ciągłe badania, kontrole - od tego czasu wszystko jest ok. Niby ok.. Kilka lat temu kilka razy przeszłam grzybicę pochwy, a zapalenie pęcherza średnio 2-3 razy w roku od kilku lat.

    Na ostatniej wizycie (miesiąc temu) gin powiedział mi, że mniej więcej od pół roku mam na drugim jajniku jakiś torbielek, 1,5cm ale on nie rośnie, trzyma się swojego rozmiaru przez wiele miesięcy, więc narazie nie trzeba z nim nic robić. "Może on wpływać w jakimś stopniu na Pani płodność, ale nie musi, nie jest to bardzo prawdopodobne".
    Powiedziałam mu, że od lutego staramy się z mężem o dziecko - "JAK DO WRZEŚNIA NIE WYJDZIE TO PROSZĘ SIĘ ZGŁOSIĆ".
    Twierdzi że z moimi przydatkami wszystko ok. Męza badania widział.
    Więc co jest nie tak?
    Siostra moja, lat 31, starała się o pierwsze dzieciątko, dopiero przy 6 cyklu "przychyciło", a zdrowa była jak ryba. To mnie jakoś napawa nadzieją, że nie koniecznie musi się coś dziać.
    Smutno mi trochę kiedy widzę kobiety w ciąży, wiele moich koleżanek ma już dzieci a jeszcze więcej jest obecnie w ciąży. Bardzo im zazdroszcze ale cieszę się ich szczęściem. Nie uzależniamy naszej codzienności od testów, kalendarzyków, nie sądze, żebyśmy się zadręczali psychicznie. Myślimy, próbujemy, zastanawiamy się, rozmawiamy, ale jeszcze nie wariujemy...

    Jeżeli chodzi o nasz tryb życia - mąż założył firmę rok temu, rozwija się dość prężnie, pracuje po 14 godzin dziennie, wraca zmęczony, obiadek, przytulanie i spanie, i tak w koło macieju, tylko niedziele wolne. Z natury jest człowiekiem ustabilizowanym psychicznie, ma troszkę obowiązków i stresów ale świetnie sobie z nimi radzi. jest niesamowicie wesołym i pogodnym człowiekiem, i do naszych starań również tak podchodzi - bezstresowo.
    Ja znów mam pracę mało stresującą, za biurkiem - 8 godzin - poniedziałek piątek - żyć nie umierać. Bardzo się nie forsuję.

    Kochane dziewczynki, powiem szczerze że mam nadzieję na jakieś słowa otuchy ale przede wszystkim chciałabym też poznać wasze historie, może miałyście podobne doświadczenia jak ja, może macie jakieś sugestie?

    Interesuje mnie kwestia testów owulacyjnych. Robiłam jes tak jak wspomniałam w 4 cyklu starań, te dwie kreski nie były bardzo wyraźne tak jak na tescie ciążowym, ale były wyraźniejsze dwie niż dzień i dwa wcześniej. Myślę sobie też, że może są niewyraźne bo może organizm produkuje ten hormon LH, ale może nie wystarczająco dużo i dlatego kreseczki są słabo widoczne? Jak wyglądają wasze testy?
  •    
       

    #2
    Odp: Nasze bezskuteczne działania, nasza historia.

    Witaj! Tak jak widzisz z historii innych par wynika, że poczęcie dziecka jak na złość nie jest w cale takie proste. Myślę, że powinnaś słuchać swojego ginekologa, który opiekuję się Tobą podczas starań i poczekać do września tak jak mówił. Oboje mężem jesteście młodzi i z twoich słów wynika, że lekarz nie widzi na pierwszy rzut oka żadnego oczywistego powodu, dlatego postanowił czekać. Musicie się uzbroić w cierpliwość, bo sukces w staraniach często przychodzi bardzo nieoczekiwanie Pozdrawiamy, życzymy wytrwałości i sukcesu!
    Zostań Rodzicem

    Skomentuj


      #3
      Odp: Nasze bezskuteczne działania, nasza historia.

      Ja mam królką historie, ale już mi sie przykży to czekanie...Juz bym chciała być zasiedlona, a na rzie tylko coraz nowe sposoby, teraz np zdecydowałam się zacząć kuracje z Baby and mama Med ziołami na Płodność, bo juz coraz więcej się o tym słyszy i tez chciałam wypróbować, skoro inni chwalą. I tez mierze tempki i obserwuję śluzy, najgorsze to macanie położenia szyjki, jak tm nigdy nie wiem kiedy jest jakie...

      Skomentuj


        #4
        Odp: Nasze bezskuteczne działania, nasza historia.

        Ja możne opoweim swoją. Starał sie o dziecko 6 miesięcy byłam na zastrzykach i pod kontrola lekarza. Nic nie wychodziło powiedzenie mi ze tylko In Vitro bo mam PCO. Pojechałam na wakacje, odpuściłam temat i teraz mam 2 letnią córkę. Jak czegoś bardzo chcesz to nigdy nie będziesz miała. Takie jest to życie.
        mikrodermabrazja Radom

        Skomentuj


          #5
          Odp: Nasze bezskuteczne działania, nasza historia.

          Historia podobna do mojej tylko u mnie mąż poszedł na badanie nasienia i wszystko się wyjaśniło + wyleczyliśmy problem. Był w tej klinice, warto polecić takich ludzi - http://www.invimed.pl/p/16,badanie-nasienia
          pozdrawiam!!!

          Skomentuj


            #6
            Odp: Nasze bezskuteczne działania, nasza historia.

            U nas było tak, ze w pierwszą ciążę zaszłam niemalże od razu. Krótko po rozwiązaniu zaczęliśmy myśleć o drugim dziecku ale zaczęły się schody. Okazało się, że mam pcos, kazano mi schudnąć ok 15 kilogramów i pić inofem dwa razy dziennie. Do tego problemy z tarczycą. Za pierwszym razem tego nie było. Powoli zaczynam tracić nadzieję, że będę mamą po raz drugi.

            Skomentuj


              #7
              Odp: Nasze bezskuteczne działania, nasza historia.

              A moim zdaniem nigdy , nie można tracić nadziei, znam przypadek narodzin dzidziusia po naprawdę długim okresie oczekiwania. W tym wypadku pomogli specjaliści z klinki Macierzyństwo, najważniejsze nie pooddawać się i zaufać lekarzom.

              Skomentuj

              •    
                   

                #8
                Odp: Nasze bezskuteczne działania, nasza historia.

                Znajoma bardzo długo się starała o dziecko i w zasadzie lekarze stwierdzili, że dzieci mieć już nie mogą bo mąż miał za słabe plemniki i zbyt mało. Jednak oni walczyli dalej i po 6 latach zaszła w końcu w ciąże Wierzyli w to, ze się uda i się udało.

                Skomentuj


                  #9
                  Odp: Nasze bezskuteczne działania, nasza historia.

                  marzena, i naturalna droga im sie udalo? To naprawde cud moje gratulacje! Nam lekarze powiedzieli, ze niestety, ale naturalnie dziecka miec nie bedziemy wiec pozostaje inseminacja i in vitro. Poki co zadna decyzja jeszcze nie jest podjeta, ale bardzo chcemy bobaska, dlatego szukamy informacji na te tematy.Niedawno skonczylam ksiazkie 'in vitro. wazne rozmowy na trudny temat' i az sie pokrzepilam licze ze niedlugo i ja sie doczekam dzidziusia

                  Skomentuj


                    #10
                    Odp: Nasze bezskuteczne działania, nasza historia.

                    Napisane przez kiermaszka Pokaż wiadomość
                    marzena, i naturalna droga im sie udalo? To naprawde cud moje gratulacje! Nam lekarze powiedzieli, ze niestety, ale naturalnie dziecka miec nie bedziemy wiec pozostaje inseminacja i in vitro. Poki co zadna decyzja jeszcze nie jest podjeta, ale bardzo chcemy bobaska, dlatego szukamy informacji na te tematy.Niedawno skonczylam ksiazkie 'in vitro. wazne rozmowy na trudny temat' i az sie pokrzepilam licze ze niedlugo i ja sie doczekam dzidziusia
                    moja szwagierka przez 10 lat starala sie o dzidziusia, tez tracli nadzieje bylo to 13 lat temu wiec medycyna wowczas inseinacje, in vitro nie były "tak latwo dostepne"zle słowo ale wiesz zapewne o co mi chodzi, było im ciezko ale nie poddawali sie i w koncu sie udało - urodzila crke Julie za 3 lata niespodziewanie zaszla w ciaze , a daleka sasiadka moja z domku rodzinneg tez nie mogla miec dzieci dlugo sie starali, byly tak jakies problemy zdrowotne jej, adoptwali synka - co tez nie bylo latwe ale w koncu mieli synka Kacperka - ona po jakims czasie od adopcji zasza w ciaze - wiez zycie pleci rozne sploty i Tobie zycze aby Wam sie udalo i trzymam kciuki mocno za Was

                    Skomentuj

                    •    
                         

                      #11
                      Odp: Nasze bezskuteczne działania, nasza historia.

                      kiermaszta tak naturalnie zaszła w ciąży. Czasem potrzeba dużo wiary, twardej psychiki i nawet wyobraźni jak masz to dziecko i je nosisz bawisz. Czasmi może wydawać się to dziwne , glupie czy smieszne, ale własnie tak czasem dziwnie działa nasza psychika. Może jesteście zbyt emocjonalnie już i psychicznie nakręceni na to dziecko. Czasami można troszkę odpuścić. Wiem, że mi może się łatwo to mówić, bo mam dzieci, ale znam wiele osób, które naprawdę przez zwykłą blokadę psychiczną nie mogli go mieć .

                      Moja jeszcze inna teraz dobra koleżanka miała 34 lata jak urodziła dziecko a starali się o nie 6 czy 7 lat, zaszła w ciąże dopiero gdy poznała mnie gdy ja byłam w ciąży. Tak strasznie mi płakała , że chciałaby mieć dziecko, że tak się starają a nie mogą. Powiedziałam jej, że zobaczy, że niedługo zajdzie w ciąże, niech sie napatrzy , a ja jej przekazuję tę pozytywną energie i wiesz co zaszła w ciąże po 3 miesiacach od tego momentu. Może dziwna sytuacja, ale naprawdę czasem wyobrażenie i psychiczne pozytywne myślenie potrafi zdziałać cuda

                      Trzymam za Was mocno kciuki :*

                      Skomentuj


                        #12
                        Odp: Nasze bezskuteczne działania, nasza historia.

                        Fajnie, że im się udało Też bym tak chciała. My staramy się już 8 lat i nic. Mam PCO i niedoczynność tarczycy i te chorobska uniemożliwiają mi zajście w ciążę. Mam jednak nadzieję i się nie poddaję. Kupiłam dzisiaj inofem i chcę go pić dwa razy dziennie przez trzy miesiące a potem zrobić kolejne badania.

                        Skomentuj


                          #13
                          Odp: Nasze bezskuteczne działania, nasza historia.

                          Napisane przez pyzazpco Pokaż wiadomość
                          Fajnie, że im się udało Też bym tak chciała. My staramy się już 8 lat i nic. Mam PCO i niedoczynność tarczycy i te chorobska uniemożliwiają mi zajście w ciążę. Mam jednak nadzieję i się nie poddaję. Kupiłam dzisiaj inofem i chcę go pić dwa razy dziennie przez trzy miesiące a potem zrobić kolejne badania.
                          moja szwagierka starała sie 10 lat i w koncu sie udało im wiec trzeba wierzyc - trzymamy za Ciebie kciuki by sie udało, my staralismy sie tylko i az jak dla mnie dwa lata,

                          Skomentuj


                            #14
                            Odp: Nasze bezskuteczne działania, nasza historia.

                            Niestety nie wszystkim się udaje po 10 latach. Dlatego jestem zdania, że in vitro powinno być dostępne dla wszystkich którzy chcą tego zabiegu. Ostatnio przeglądałam ofertę kliniki http://macierzynstwo.com.pl/ w Krakowie. Z tego co wiem jest możliwość wykonania tam in vitro.

                            Skomentuj


                              #15
                              Odp: Nasze bezskuteczne działania, nasza historia.

                              Przykro mi dziewczyny. Niestety dla niektórych droga do macierzyństwa jest długa i kreta. Życzę wytrwałości i tego , że w końcu przytulicie swojego bobaska.

                              Skomentuj

                                     
                              Working...
                              X