lola wcale nie schodzi na złe tory. Próbuję Ci cały czas tłumaczyć, że Izebell nie biła dziecka tak, że aż ma siną pupę. Tylka dała klapsa bo
Amelka była sina z braku tlenu.
widzę, że ostra dyskusja się rozpętała....
ja nie wiedziałam o tym sposobie przy zaniesieniu się dziecka (otwarta buzia i bezdech, żadnego dźwięku wtedy dziecko nie wydaje)
zawsze gdy miałam taką sytuację dmuchałam synkowi w buźkę i od razu przechodziło w skutek, zadziałania innego bodźca, który odwraca uwagę dziecka od bodźca, który wywołał stres... (tak własnymi słowami mniej więcej mogę opisać to "zjawisko")
moja rada, dla świętego spokoju spytaj lekarza a następnym razem (oby takiego już nie było) dmuchnij w otwartą buzię...jak złapie oddech przytul, niech się uspokoi,bo napewno będzie płakać...
Jeśli jest tak dramatycznie jak opisujesz to ja bym już dawno była u lekarza!!
A jeśli trochę przesadziłaś w opisie to twoje dziecko wpada w spazmy. Musi się wyciszyć i uspokoić, bicie na pewno tu nie pomoże. A może psycholog pomoże...
więc szybko klepnełam ją w pupe ,aż sina sie zrobiła .Lola zapomnialam kropki wstawic po,, pupe.''
Powiedz mi jak tekie dziecko ma sie wyciszysz i uspokoic skoro sinieje bo brakuej mu oddechu?A po co psycholog?Dla mnie czy dla dziecka?
Niewiedziałam ze mozna dziecku dmuchnąć w buzie ,nastepnym razem spróbuje.Choć mam nadzieje że już nie będzie.
Wiecie czasami się dziwię, bo może Izabell nie napisała tego dokladnie,
ale naprawdę cięzko było wyciągnąć sens z tej wypowiedzi?
Kto normalny w takiej sytuacji bił dziecko po pupie tak, ze aż ta pupa się
sina zrobiła
Trzeba myśleć nad tym co się czyta, a potem komentować (bez urazy
oczywiście)
Mama mi mowiła kiedys że trzeba własnie w pupe klepnąć.Więc pierwsze co pomyślałąm w pupe klepnelam.Za pierwszym razem sytuacja zdarzyła się z Mama mnie nie było w domu , i także klepneła w pupe.
Idziemy w poniedziałek do lekarza
A ja w dalszym ciągu nie rozumiem czemu zaczęłaś od pytania na forum zamiast wizyty u lekarza.
Psycholog tak. Takie zachowanie ma albo podłoże neurologiczne albo psychologiczne.
Dlatego że dziecku nic nie jest , nic nie zagraża jej życiu.Słyszałam o takich bezdechach i nietrzeba udawać się do lekarza jezeli dziecko oddycha , co innego gdy mu nieprzechodzi.
Idziemy w poniedziałek do lekarza i wtedy dowiem sie co i jak.
Nawet gdybym poszła dziś , to myslisz że by pomógł?Wątpie
A ja w dalszym ciągu nie rozumiem czemu zaczęłaś od pytania na forum zamiast wizyty u lekarza.
Padłam. Takie spazmy sa dosc powszechne, po jednym czy dwoch atakach z pewnoscia nie pedzilabym do lekarza. Poszukalabym info w necie, poczytala.
Czemu nie krytykujesz kobiet ktore zakladaja tu watki typu - mam plemienie od 3 dni, jestem w ciazy a wizyte mam dopiero za 3 tygodnie co mam robic ?
Dla mnie TAKIE zachowanie jest totalniw nieodpowiedzialne.
Izabell nie przejmuj sie niektorymi Dobrze zrobiłas, być moze uratowałas corci zycie. Obys nie musiala probowac innych metod. Wizyta u lekarza nie zaszkodzi ale mysle ze nie wniesie zbyt wiele.A psycholog narazie corci nie jest potrzebny ... moze innym tak ale nie jej.
Skoro wiedziałaś i się nie martwisz, to po co ten rozpaczliwy wątek...
A lekarz na pewno by udzielił konkretnej odpowiedzi. Można zawsze zadzwonić. Moim zdaniem, w nagłych wypadkach, logiczniejszy jest telefon do lekarza niż konsultacja na forum.
ja o dmuchaniu w buzie też nie wiedziałam, dopóki nie zrobiła tego mojemu synkowi pielęgniarka.
Synek zaniósł się podczas szczepienia, miał wtedy niewiele ponad miesiąc-dwa może, był u mnie na rękach ale pielęgniarka zareagowała bardzo szybko, że ja nawet nie zdążyłam zauważyć, że Julek się zaniósł, wyrwała mi go z rąk szybko dmuchnęła w buźkę - Julek jakby nagle się ocknął (tak to wygląda, jakby dziecko budziło się z takiego dziwnego stanu).
wszystko trwało ułamki sekund, była to dla mnie przerażająca lekcja ale cenna wykorzystałam ją już wiele razy, nie tylko u swojego synka....
[quote=lola_lu;30857]Skoro wiedziałaś i się nie martwisz, to po co ten rozpaczliwy wątek...
Czytałas jakie było pytanie?
Pytałam czy jej to przejdzie , a martwie sie a Ty bys sie nie martwiła?
Nie życze Ci takiej sytuacji , może wtedy byś zrozumiała.
Skomentuj