Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Konkurs "Poznaj moją historię - Jak zmieniło mnie dziecko?"

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Konkurs "Poznaj moją historię - Jak zmieniło mnie dziecko?"

    Zasady konkursu "Poznaj moją historię"

    1. Aby wziąć udział w konkursie "Poznaj moją historię", należy napisać historię na temat: "Jak zmieniło mnie dziecko, czyli jak przestałam być księżniczką, a stałam się superbabką (opcjonalnie: jak przestałem być księciem, a stałem się superfacetem)" i zmieścić ją w wątku konkursowym na forum (czyli pod tym postem). Tekst powinien mieć minimum 2000 znaków ze spacjami (około 1 strona worda), ale nie więcej niż 4500 znaków.
    2. Aby dodać swoje zgłoszenie konkursowe, należy mieć konto w systemie ja.w.polki.pl z podanym aktualnym adresem na terenie Polski*, pod który wyślemy nagrodę. Osoby, które nie będą miały wpisanego adresu nie będą brane pod uwagę w wysyłce. Ważne! Adres będzie widoczny tylko dla użytkownika i osoby koordynującej przesyłkę produktów. (Uwaga! Zgłoszenia mailowe nie będą brane pod uwagę).
    3. Najciekawsza historia – zdaniem Komisji Konkursowej - dodana w wątku konkursowym w danym miesiącu (liczonym od pierwszego dnia miesiąca do ostatniego dnia miesiąca) zostanie opublikowana na Babyonline.pl, a jej autor otrzyma nagrodę.

    *Osoby, które mają konto w systemie ja.w.polki.pl proszone są o zweryfikowanie danych przed zgłoszeniem się do konkursu. Nagroda


    Nagrodą w konkursie jest zestaw kosmetyków SlimLine od FlosLek Laboratorium. W skład zestawu wchodzą:
    Zobacz regulamin

    Uwaga! Laureata/laureatkę edycji lutowej konkursu "Poznaj moją historię" (o miłości do swojego dziecka) poznamy 7 marca. Do zwycięzcy wyślemy nagrodę zestaw kosmetyków SlimLine od FlosLek Laboratorium.
    pozdrawiamy,
    Redakcja MamoToJa.pl
  •    
       

    #2
    Odp: Konkurs "Poznaj moją historię - Jak zmieniło mnie dziecko?"

    Dokąd sięgam pamięcią nigdy nie miałam życia jak w bajce.Postać księżniczki była znana mi tylko z telewizji.Jednak moje życie nabrało królewskich barw z chwila gdy poznałam mojego obecnie już męża.Od początku traktował mnie jak księżniczkę.Zabierał w miejsca o których kiedyś mogłam tylko pomarzyć, kupował prezenty o których wcześniej tylko śniłam,codziennie powtarzał że mnie kocha.W tej chwili jest już inaczej.Swoja miłość mąż musi teraz dzielić na dwie kobiety.W Naszym królewskim życiu pojawiła się istotka,która wymaga dużo uwagi i poświęcenia.Dlatego nie chcę być już księżniczką,nie chcę codziennie miłosnych deklaracji,nie chcę prezentów i częstych podróży.Chcę żeby Nasza córcia była zdrowym i szczęśliwym dzieckiem.A i ja będę wtedy szczęśliwa.Chcę patrzeć jak rośnie, jak zaczyna mówić.Dla Niej jestem w stanie poświęcić wszystko.A ja i mój mąż?zawsze będziemy razem. Będziemy się wspierać,kochać szanować.Oddaję moją koronę córeczce.Teraz Ona będzie Naszą małą księżniczką.A mi wystarczy być po prostu superbabką, która ma kochanego superfaceta.

    Skomentuj


      #3
      Odp: Konkurs "Poznaj moją historię - Jak zmieniło mnie dziecko?"

      No tak, chyba każdy zanim zostanie rodzicem myśli głównie o sobie, czyli jest taką księżniczką czy księciem. Jednak, gdy rodzi się dziecko wszystko się zmienia. Nagle okazuje się, że spanie, jedzenie czy wszelakie inne potrzeby wyższego i niższego rzędu wcale nie są takie ważne, bo gdzieś tam, w łóżeczku płacze ktoś maleńki, kto może liczyć tylko na rodzica. I tak też było ze mną. Zanim urodziłam córkę lubiłam sobie rano pospać. Przeanalizujmy np. sobotę: 11.00 godzina (bo to dzień wolny od pracy) to była właściwa pora na wstanie, bo przecież trzeba się w końcu wyspać po ciężkim tygodniu pracy. Do dnia też trzeba się przygotować: kawusia, śniadanko, coś ciekawego w telewizji i koło południa można się ubrać i namalować sobie twarz pełnym makijażem. W końcu trzeba wyglądać. Potem zakupki, kino i inne przyjemności, którymi rozpieszczał mnie mąż. I oczywiście tablecik, komóreczka i takie tam inne gadżety, bez których obejść przecież się nie da. To tyle o moim dniu wolnym przed porodem. Po porodzie, jakby to powiedzieć, dni wolnych brak. O wstawaniu o 11.00 już dawno zapomniałam. Teraz w nocy dziecię budzi mnie po kilka razy, a o 6.00 rano jest gotowe do życia i wstajemy, bo trzeba się bawić. I co ciekawe, jakoś mimo wszystko funkcjonuję. Czyli można wcześniej wstawać. Kawka? A gdzie tam. Najpierw trzeba zrobić kaszkę, bo dziecię głodne. Moje małe kochane głodne, więc oczywiste jest, że mama da papu. Co tam dalej … Chodzenie w szlafroku do południa? A gdzie tam. Przecież trzeba dać dziecku dobry przykład, bo przecież obserwuje każdy mój ruch i po co ma mi kiedyś powiedzieć, że nie chce mu się ubierać, bo przecież mamusia tak mówiła. Więc ubieramy się niedługo po wstaniu. Dalej … makijaż. A i owszem jest. Tu akurat niewiele się zmieniło. Ale zmieniło się w tą lepszą stronę. O dziwo mam czas na maseczki, bo dziecku się podoba, jak mama w masce po domu chodzi. Mam czas na używanie takich cudów jak np. elektryczna szczoteczka do mycia twarzy. W zasadzie mam więcej czasu na wszystko, bo jestem lepiej zorganizowana i wszystko potrafię sobie lepiej poukładać, wmanewrowując w to przecież te wszystkie czynności dzieciowe. Jestem bardziej zmęczona niż kiedyś, ale jest tak fajnie i czuję się taką super babką, jaką nigdy wcześniej nie byłam. Dziecko nie odstępuje mnie na krok, więc wiem, że jestem dla niego najważniejszą osobą na świecie i głównie to sprawia, że czuję się tak super. Nagle okazało się, że potrafię oddać wszystko dla tej małej istotki, którą tak bardzo kocham. I już nie ja jestem najważniejsza, a ona i wiem, że już zawsze tak będzie. Fajnie jest kogoś tak mocno kochać. W zasadzie dziecko w życiu zmienia absolutnie wszystko. Ale warto było, naprawdę, warto było.

      Skomentuj


        #4
        Odp: Konkurs "Poznaj moją historię - Jak zmieniło mnie dziecko?"

        Dzieci są z brzuszka i z serduszka.

        Pewna siebie , przebojowa, pędząca do przodu babka. Tak mogłabym zdefiniować siebie zanim zapragnęłam założyć rodzinę.
        Dobra praca, świetni przyjaciele. W tamtym czasie tylko ówczesny facet nie pasował do tego opisu.
        Pracę przez faceta straciłam, przyjaciele pozakładali swoje rodziny. W moim otoczeniu pozostało tylko pragnienie nie o księciu a o uczciwym facecie , dobrej pracy i o dziecku.
        Praca była ok, no i pojawił się on. Zawsze był przy mnie. TO tak jak w komediach romantycznych o kumplach którzy się wspierają a na końcu okazuje się że zawsze się kochali tylko bali się powiedzieć o tym uczuciu na głos.
        Super zaręczyny , przepiękny ślub.
        Wszystko było cudowne, zaczęliśmy się wiec starać o nasz mały prywatny cud.
        Miesiąc, dwa,trzy...sześć, siedem i nic. Decyzja idziemy do lekarza. Trafiliśmy na jednego z najlepszych lekarzy w naszym mieście, który od razu rozpoczął działanie.
        Pierwsza inseminacja odbyła się na ok 6 miesięcy od pierwszej wizyty. Emocje były tak ogromne że nie potrafiłam normalnie funkcjonować. Dwa tygodnie po których mieliśmy zobaczyć dwie kreski na teście ciagneły się okropnie długo.
        Kolejna próba odbyła się dopiero po 7 miesiącach - przez nawracające , torbiele....
        dalej dwóch kresek nie było
        3 inseminację wybłagałam ,wypłakałam i wykrzyczałam jednoczenie.
        W między czasie WSZYSCY chodzili w ciąży. Moja siostra- jej ciąże przeżyłam najboleśniej.
        Jak się kurna cieszyć , gdy ktoś ma to ot tak, a ja się staram o to tak długo?
        Trzecia inseminacja również nie pozwoliła nam zostać rodzicami. Płacz, żal, niezrozumienie . Wszyscy na około byli w ciąży, nawet księżna Kate :P myślałam że oszaleje.
        Postanowiliśmy spróbować in vitro. Pomimo wszystkich kontrowersji na ten temat uznaliśmy że warto. Dostaliśmy się do programu rządowego. Pierwsza próba- gigantyczne koszta, stres....
        Zastrzyki które co rano musiałam sobie robić w brzuch, bolące jajniki ..ale przecież robiłam to dla naszego cudu. Pierwsze podbranie komórek, oczekiwanie na telefon czy "coś się zapłodniło"
        Udało się mamy jedną zapłodnioną komórkę . Wyznaczony termin , idziemy. Idziemy jak n ścięcie nie wiedząc co nas czeka.
        Gdy pod mikroskopem pokazano nam nasze 3 dniowe maleństwo, pekłam. Płakałam tak długo że aż nei miałąm siły na zabieg ...
        dwa tygodnie czekania . Kolejne dwa tygdnie.
        Nieudało się ani tym ani drugim trzecim i czwartym razem.
        rozpacz straszna. niedowierzanie że ja , kandydatka na najlepszą matkę na świecie nie będę mogła doświadczyć, kaszek, kupek, kolek i całego tego szału porodowo połogowego .
        Decyzja. Będę mama, i żadne tam kijowe pęcherzyki w mwj macicy mi tego nie utrudnią. Adopcja.
        Ośrodek wybrany, dokumenty złożone. Znowu każą czekać , bo wakacje , bo urlopy. We wrześniu wszystko ruszyło jak z kopyta. Wizyty w domu, w ośrodku . Szereg badań psychologiczno pedagogicznych. W grudniu informacja że czekamy na szkolenie. W lutym następnego roku cykl spotkań- szkoleń. Miły czas. fajnie spotkać ludzi którzy borykają się z takim samym problemem. Na początku maja otrzymaliśmy decyzję że "nadajemy się na rodziców" Pomyślałam- powiedzcie mi coś czego nie wiem :P
        25.05.2015 zadzwonił TEN telefon. Dzień dobry - mamy dla Państwa chłopca ur. 1.04.2015 zdrowy .
        Szok, niedowierzanie, strach poplątany ze szczęściem. ten telefon był jak dwie kreski na teście. Syna poznaliśmy w piątek. Wizytę u niego poprzedziło moje prywatne odejście wód płodowych jak ja to nazwałam - opowieść o pani która urodziła Nasze dziecko, o jego stanie zdrowia. Pojechaliśmy. Gdy dostałam go na ręce- świat przestał istnieć. nie było nikogo. Tylko ja i moje wyśnione i upragnione dziecko.
        1.06.15 złożyliśmy dokumenty w sadzie. Niby dla dobra dziecka czekaliśmy znowu miesiąc zanim mogliśmy go zabrać do domu. Od lipca młody jest z nami. Jest naszym cudem. Naszym dzieckiem nie z brzuszka a z serduszka. Kimś najważniejszym w naszym życiu.Kimś kto sprawił że jestem szczęsliwa. Dziękuję
        Kocham cię synku .

        Skomentuj


          #5
          Odp: Konkurs "Poznaj moją historię - Jak zmieniło mnie dziecko?"

          Atrybuty współczesnej księżniczki- make up, buty na obcasie, biżuteria, skórzana torebka. A do tego ogrom wolnego czasu, wypady z przyjaciółmi na miasto, późne powroty do domu. Do pracy zawsze wcześnie wstawałam, ale wiedziałam, że weekend będzie dla mnie, że żadna siła nie wyciągnie mnie zbyt wcześnie z łóżka. Byłam taką księżniczką XXI wieku, bo któż nie lubi życia bez zobowiązań. Miło wspominam ten okres w moim życiu, gdzie po jednym telefonie przyjaciółki w sekundzie zmieniałam swoje plany na wieczór i ciepłą piżamę zamieniałam na czarną sukienkę i buty na obcasie.
          Gdy zostałam mamą moje życie nie uległo drastycznej zmianie, bo nadal piję zimną kawę (wiem, że to niezdrowo, ale tak lubię najbardziej), nadal jestem wielką fanką naszych polskich seriali. Więc co tak naprawdę się zmieniło? Nie chodzę już godzinami po galerii w poszukiwaniu tej idealnej sukienki na wesele mojej najlepszej koleżanki. Takie zakupy odpuszczam sobie, bo chcę szybciej wrócić do domu. Biorę tą, które jest w moim guście i dobrze na mnie leży, bo w tym przypadku moje czarnowidztwo bierze górę. Hmmm, czy można przez cały wieczór świetnie wyglądać jak ma się na kolanach małego człowieczka, który usilnie próbuje odebrać mi widelec twierdząc, że on sam zje kotlecika. Sami widzicie, że w tym przypadku zastanawianie się godzinami nad wyborem sukienki nie ma najmniejszego sensu.
          Makijaż robię dla swojego męża, bo lubi jak wyglądam kobieco, ale uwierzcie mi, że idealny to on wcale nie jest, bo niby jak to zrobić trzymając na rękach uśmiechniętego synka, którego ciekawi co też jego mama właśnie robi. Dlatego nie można go nazwać makijażem wyjściowym. Pokazuję się w nim tylko w naszym domowym zaciszu, ale nie chowam się po kątach jak w drzwiach zobaczę listonosza, bo dres, który właśnie mam na sobie już dawno powinien wylądować w koszu na śmieci. No, ale przecież ja go uwielbiam. W nim czuję się najlepiej. Nie oddam, nie oddam go nikomu a tym bardziej nie skarzę go na wylądowanie w śmieciach. Chyba, że zrobi to mój mąż to będę mu za to bardzo wdzięczna.
          Nauczyłam się cieszyć z małych rzeczy. Wystarczy, że mąż w drodze powrotnej z pracy zatrzyma się przy sklepie żeby kupić moje ulubione cukierki a wieczór naprawdę miło się dla mnie zaczyna. Pierwszy kroczek naszego synka, pierwsze słowo, umiejętność posługiwania się łyżeczką każda z tych czynności była w ekspresowym tempie przekazywana mojemu mężowi, chociaż wiedziałam, że szef krzywo patrzy jak w pracy rozmawia się przez telefon w mało pilnych sprawach. Ale co tam. Ojciec o takich rzeczach powinien jak najszybciej się dowiedzieć. Nadal tak robię i dobrze mi z tym.
          Spontaniczność. Teraz słowo to zabrało dla mnie zupełnie nowego wymiaru. Teraz spontanicznie zamieniam dres na obcisłą sukienkę, aby mąż po powrocie z pracy oprócz ciepłego obiadu dostrzegł jeszcze swoją seksowną żonę. Czasami czynność tą wykonuję już, gdy przez okno dojrzę męża otwierającego bramę. Ale mi te kilka sekund w zupełności wystarcza, bo moja transformacja trwa tylko chwilę.
          Gdy wychodzę z domu to nigdy nie robię tego spontanicznie. Nawet jak synek zostaje wtedy z mężem w domu to ja zawsze tworzę swoją własną listę spraw do załatwienia, aby w kółko nie jeździć za tym samym. A jak się uda wyrwać trochę czasu dla siebie to idę na polowanie promocji, ale nie dla siebie tylko dla synka.
          Nigdy nie wiem co przyniesie kolejny dzień. Czy pojawi się nowy ząbek, czy będzie potrzebna wizyta u lekarza, czy będziemy szykować się na długi nigdy niekończący się spacer. I to jest w tym moim życiu najlepsze, bo zaplanowany wcześniej dzień, sztywne trzymanie się godzin jest nudne. A ja nie chce być nudną księżniczką, która już tydzień wcześniej wie w co dzisiaj się ubierze i co zje na śniadanie.

          Skomentuj


            #6
            Odp: Konkurs "Poznaj moją historię - Jak zmieniło mnie dziecko?"

            Buty ! Tak , właśnie kochałam piękne wysokie buciki na koturnie i obcasie , uwielbiałam się malować i stroić co godzinę w inne stroję ,długie spacery , młodzieńcze lata i nieprzespane noce , beztroskie życie.. Nie miałam problemów i większych zmartwień ,poznałam (już obecnego ) meża byliśmy wszędzie razem , nosił mnie na rękach i zawsze powtarzał , że jestem najważniejsza... Kupował piękne czerwone róże i dużo słodyczy. Gdy patrzyłam na siebie w lustro widziałam masę rzeczy które musze w sobie zmienić , czasami był to kolor włosów a czasami tylko inny odcień różu , szybko stroiłam się i biegłam do sklepu ... Pewnego dnia mój brzuszek zawirował , zostałam mamą . Tak ! Mamą . Nie wiem jak to się stało ale z dnia na dzień po narodzinach mojej córeczki ,nie liczyłam się ja , nie liczyło się to ,że musze być piękna i ładna dla otoczenia i nawet wtedy odstawiłam w kąt moje wszystkie pary butów ,niebieskie , czerwone , czarne nie ważne , nie ważne już było jakie one było teraz jedyne co najpiękniejsze leżało na łóżku i mnie potrzebowało . Wstawałam rano , robiłam córce mleko i każdego dnia uczyłam ją nowych rzeczy , chodzić , mówić , odróżniać rzeczy . Wchodzę do sklepu i zawsze idę do działu dziecięcego bo przecież zapomniałam ,że tym razem miałam kupić sobie nową bluzkę na święta , i tak zaczęłam jeździć w dresie nawet na zakupy , było mi wygodnie nosić ją , kupiłam trampki , adidasy i parę par sandałów , garderobę zmieniłam na inny styl życia , na styl życia dopasowany do mojego . Nie potrzebuję pięknej fryzury , nowego zegarka czynowej bluzeczki . Teraz potrzebuję Nowe body , pieluchy i czapeczki , przydałby się nowy pluszak i może sukieneczka ... Takie mam myśli każdego dnia . Teraz już się przekonałam ,że najlepsza ozdobą na mojej szyi są ręce mojego skarba . Dla męża już też przestałam być księżniczką i zamieniłam się w idealną kurę domową , ale on to kocha , kocha mnie taką oddaną rodzenie , a mi nie przeszkadza , że księżniczką dla niego jest nasza pociecha . Zajęła w naszych sercach pierwsze miejsce . Czasami staje w lustrze z nią i zawsze myślę ,że ona to jedyny człowiek którego aż tak kocham , dla której odstawiłam wszystkie życiowe upodobania. Nie uczesane dokładnie włosy i bluzka gdzieś chlapnięta mlekiem atrybut codzienności w moim życiu . Księżniczka w moim życiu jest tylko jedna i na pewno nie jestem nią ja a moja córka .

            Skomentuj


              #7
              Odp: Konkurs "Poznaj moją historię - Jak zmieniło mnie dziecko?"

              Czy były już może wyniki?

              Skomentuj

              •    
                   

                #8
                Odp: Konkurs "Poznaj moją historię - Jak zmieniło mnie dziecko?"

                też szukałam

                Skomentuj


                  #9
                  Odp: Konkurs "Poznaj moją historię - Jak zmieniło mnie dziecko?"

                  Dziwne

                  Skomentuj


                    #10
                    Odp: Konkurs "Poznaj moją historię - Jak zmieniło mnie dziecko?"

                    Dziewczyny, przepraszamy. Opublikowaliśmy informację o laureacie, ale zapomnieliśmy to zrobić na forum! Bijemy się w piersi

                    Zanim dowiecie się która z was została laureatką, chcieliśmy wam serdecznie podziękować za wszystkie wpisy. Gdybyśmy mogli nagrodzilibyśmy wszystkie, ale nie możemy, więc (po burzliwej dyskusji redakcyjnej) ogłaszamy, że laureatką marcowej edycji została agrafka13 i do niej wysyłamy zestaw kosmetyków SlimLine od FlosLek Laboratorium.

                    Gratulujemy!

                    A od 1 maja nowa edycja i inny temat. Zapraszamy!
                    pozdrawiamy,
                    Redakcja MamoToJa.pl

                    Skomentuj

                    •    
                         

                      #11
                      Odp: Konkurs "Poznaj moją historię - Jak zmieniło mnie dziecko?"

                      Aaaa, wielkie dzięki, ale się cieszę. Pozdrawiam

                      Skomentuj

                             
                      Working...
                      X