Odp: Kwiecień 2010
Ja nienawidzę dentysty... ale wolę już poleczyć zęby, żeby potem nie było problemów - im szybciej się wyleczy tym mniej boli - to mnie motywuje A podobno mój szpital wymaga do porodu zaświadczenia od dentysty, że zęby zdrowe, tak mi kuzynka mówiła, a ona tam rodziła... więc wolę nie czekać. Teraz prawie nie bolało, a zostały mi mniejsze dziurki...
A z tym ginekologiem to się zastanawiam czy dobrze zrobiłam, może trzeba było wziąć tańszego a położną wykupić w szpitalu, tak to niby mam swojego lekarza w szpitalu, ale lekarz i tak nie będzie przy mnie od samego początku... No ale teraz trochę za późno, no i szkoda mi go zmieniać bo jest bardzo dobry... a wielu lekarzy u nas tyle bierze za wizytę... takie miasto nawet fryzjerzy 2 razy drożsi.
A z tą kondycją to normalne - tak mi lekarz powiedział i z tymi kolkami też... jak dla mnie trochę masakra... muszę się wziąć za siebie trochę więcej ruchu, bo brzuch będzie coraz cięższy... a dobra kondycja pomaga przy porodzie.
Mój mąż też czytał opowieść nienarodzonego dziecka i też mu się podobała
Ja nienawidzę dentysty... ale wolę już poleczyć zęby, żeby potem nie było problemów - im szybciej się wyleczy tym mniej boli - to mnie motywuje A podobno mój szpital wymaga do porodu zaświadczenia od dentysty, że zęby zdrowe, tak mi kuzynka mówiła, a ona tam rodziła... więc wolę nie czekać. Teraz prawie nie bolało, a zostały mi mniejsze dziurki...
A z tym ginekologiem to się zastanawiam czy dobrze zrobiłam, może trzeba było wziąć tańszego a położną wykupić w szpitalu, tak to niby mam swojego lekarza w szpitalu, ale lekarz i tak nie będzie przy mnie od samego początku... No ale teraz trochę za późno, no i szkoda mi go zmieniać bo jest bardzo dobry... a wielu lekarzy u nas tyle bierze za wizytę... takie miasto nawet fryzjerzy 2 razy drożsi.
A z tą kondycją to normalne - tak mi lekarz powiedział i z tymi kolkami też... jak dla mnie trochę masakra... muszę się wziąć za siebie trochę więcej ruchu, bo brzuch będzie coraz cięższy... a dobra kondycja pomaga przy porodzie.
Mój mąż też czytał opowieść nienarodzonego dziecka i też mu się podobała
Skomentuj